Niewydolny system opieki

© Claude Renault

Niewydolny system opieki

Dzieci śpiące na chodnikach. Żebrzące na skrzyżowaniach. Przeczesujące śmieci w poszukiwaniu jedzenia. Tak jest w każdym mieście w Indiach. Dlaczego?

Ponieważ na 31 milionów dzieci niczyich, tylko 470 tysięcy dzieci objętych jest opieką instytucjonalną. To 1,6% dzieci potrzebujących opieki.

Pracownicy opieki społecznej nie mogą zabrać dzieci z ulicy, bo nie mają gdzie ich umieścić. W całych Indiach jest tylko 5.850 domów dziecka. W co piątym dystrykcie nie ma ani jednej placówki opiekuńczej. System opieki prawie nie istnieje.

Niewydolny system opieki - polandhouse.org

© Claude Renault

Opieka krewnych - polandhouse.org

© Claude Renault

Opieka krewnych

Systemowe dziury i zaniedbania państwa bierze na siebie rodzina. Tradycyjnie, odpowiedzialność za wychowanie dziecka przejmuje ciotka ze strony mamy („mausi”) albo stryj („chacha”). Jeśli nie są w stanie zaopiekować się dzieckiem, rodzina szuka dalszych krewnych i partycypuje w kosztach wychowania.

To piękny społeczny zwyczaj i duże indyjskie rodziny nie uchylają się od bycia „spokrewnioną rodziną zastępczą”. Problem w tym, że większość dzieci niczyich to dzieci z bardzo biednych domów i niskich kast. I jakkolwiek bardzo krewni chcieliby zaopiekować się dzieckiem, często nie są w stanie tego zrobić. Na przeszkodzie stoi nie brak chęci, lecz ubóstwo.

Brak adopcji

W takiej sytuacji, ratunkiem jest adopcja. Tyle, że w Indiach do adopcji nie ma chętnych. Rocznie adoptuje się w Indiach zaledwie 4 tysięcy dzieci! Jak to rozumieć?

Rodzina indyjska zasadza się na więzach krwi. Człowiek nie jest pojedynczym, oderwanym atomem, lecz częścią większej całości – rodziny. Dzieli z nią geny, historię i przynależność kastową Reprezentuje  rodzinę biologiczną wobec świata i robi wszystko by zachować jej dobre imię. Z drugiej strony, życie jednostki wytycza karma rodziny, w której się urodził. Z tej perspektywy nie można stać się częścią rodziny. To, co obce, nigdy nie stanie się „swoje”.

Dlatego par korzystających z metod leczenia bezpłodności są miliony (27,5 mln w 2018), a rodziców chętnych do adopcji te marnych kilka tysięcy.

Brak adopcji - polandhouse.org

© Claude Renault

© Claude Renault

Covidowe sieroty

O niewydolności systemu opieki stało się głośno w czasie pandemii. W mediach pojawiły się relacje o dzieciach, które patrzyły na śmierć rodziców. Musiały organizować kremację, a potem iść do pracy by wyżywić młodsze rodzeństwo. Pojawiły się doniesienia o dzieciach błąkających się po ulicy. Nowych, nienawykłych do walki o siebie. I o tym, że często nie było komu ich przygarnąć.

Co za tym stoi? Po pierwsze, pogłębiające się ubóstwo ludzi. Pandemia zepchnęła 230 mln Hindusów poniżej granicy ubóstwa płacowego. Po drugie, ważną przyczyną jest urbanizacja i masowa migracja do miast. Z tym idzie w parze rozluźnienie rodzinnych więzi i poszarpanie tkanki społecznej.

 

W lipcu 2021, po drugiej fali pandemii, przybyło 120 tysięcy sierot i półsierot. Jednocześnie, Indusi zdali sobie sprawę, że stare umowy społeczne – takie jak przejęcie opieki nad dzieckiem przez dalszą rodzinę –  w nowych czasach się coraz mniej sprawdzają.

Covidowe sieroty - polandhouse.org

© Claude Renault

Rewolucja w opiece - polandhouse.org

© Claude Renault

Rewolucja w opiece

Jedynym ratunkiem dla dzieci są niespokrewnione rodziny zastępcze. To formuła nowa, zalegalizowana dopiero w 2015 roku. (więcej ...)

Formuła niespokrewnionej pieczy zastępczej istnieje prawie wyłącznie na papierze, a poza tym spowija ją mgła proceduralnych niejasności i totalnego niezrozumienia.

Dla przykładu, w 2021, po drugiej fali pandemii, rząd stanowy Biharu uruchomił pilotażowy program Parvarish w ramach którego prowadzono nabór na chętne rodziny zastępcze. W stanie zamieszkałym przez 100 mln ludzi zgłosiły się 24 rodziny. Dzieci powierzono im z marszu, a nad rodzinami nie czuwa żaden pracownik – nikt bowiem nie wie jak realizować nowe wytyczne. Istnieje więc duże ryzyko, że nisko urodzone dzieci, które trafiły do rodzin z wyższych kast będą traktowane jako darmowa służba.

Dlatego wierzymy, że jedynym modelem, który ma szansę się sprawdzić i być powielany jest zawodowa opieka zastępcza. W tej opcji rodzice zastępczy są szkoleni, wynagradzani i rozliczani.