Handel dziećmi

Sępy czyhają

Handlarze mają swoje łowiska, wioski, miasteczka i całe stany – Zachodni Bengal, Bihar, Assam –wiecznie na krawędzi przepaści. Ściąga ich bieda i rozpacz, choroby i głód.

Nie pojawiają się sami. Handel ludźmi opiera się na łańcuchu pośredników, którego pierwszym ogniwem jest „rekruter”, osoba „werbująca” do pracy nastolatki i dzieci.

To prawie zawsze swój człowiek – sąsiadka lub sąsiad, kuzyn sklepikarza, siostra koleżanki, znajomy kierowcy – nigdy obcy. Niesie biedakom najwspanialszą z możliwych nowinę – obietnicę pracy w mieście. Z łatwością przekona rodzica, że załatwi chłopcu pracę w garkuchni, a dziewczynka będzie sprzątać u porządnych ludzi. Jawi się jako anioł wybawiciel.

Handel dziećmi, dziewczynki Indie polandhause.org

Liczby

Ofiarami handlu ludźmi są dużo częściej dziewczynki niż chłopcy. Szacuje się, że w Indiach do niewolniczej pracy sprzedano 7 milionów dziewczynek. W momencie zakupu lub porwania miały średnio 12 lat.

75 % ofiar została zwerbowana w domach, gdzie nie było co jeść.

Większość rodziców „posyłających” dzieci do pracy to pół-analfabeci, którzy nigdy nie byli w dużym mieście.

Gdy tylko subkontynent nawiedzi jakiś żywioł, czy to cyklon, czy powódź, handlarze zbijają fortuny.  Podobnie było w lipcu 2021, po drugiej fali pandemii. 

Zachodni Bengal

Lokalizacja Domu nie jest przypadkowa.

Dom znajduje się w Kalimpongu w stanie Zachodni Bengal. To właśnie ten stan, ze względu na położenie blisko granicy z Nepalem, Bangladeszem i Butanem, jest punktem przerzutowym dla handlarzy ludźmi.

Z Bengalu pochodzi największa ilość „przehandlowanych” w Indiach dzieci. Dzieci kupionych jak towar i odsprzedanych z zyskiem. 

Liczby

Rekruterka nie puka do obcych domów. Puka tam, gdzie zostanie powitana jako „ciocia”. Do domu, w którym jada się tylko ryż z cebulą i chili, albo w ogóle nie dojada.

„Ciocia” opowie ilu rodzinom już pomogła, ile istnień ocaliła. Pokaże wizytówki agencji, które szukają pomocy domowej lub rąk do prostej pracy. Doda także, że w ramach przysługi poprosi agencję o zaliczkę. I przy następnej wizycie wręczy mamie lub ojcu 250 zł. I zabierze dziecko ze sobą.

Chwilę potem dziecko zostanie odsprzedane za 1000-2500 zł. W dużej metropolii za dużo więcej. Najwięcej zarobi ten, który sprzeda dziewczynkę do burdelu, a chłopca do niewolniczej pracy.